W 1986 Zachód jarał się Samus Aran wskakującą z pancernej skorupy w grze Metroid. My tymczasem od 25 lat mogliśmy się cieszyć Baśnią o Stalowym Jeżu (z której interpretacją Zachód miał małe problemy). Zakuta w stal panna Klementyna dokonywał czynów heroicznych, których nie powstydziłby się żaden Conan czy inny Drizzt. Mimo wielu przymiotów ciała i ducha Klementyna nie stał się jednak obiektem dyskusji na podobieństwo bohaterki Metroida. Ale geniusz Brzechwowego dzieła nie ogranicza się tylko do dżenderyzmu. Erpegowcy bez trudu odnajdą tu wiele motywów ze swojego podwórka. Mamy wysokopoziomowego dawcę questów (czarodzieja Babuleja), wieloklasowca Magika-Mechanika-Alchemika oraz multum przeszkód i przeciwników o rosnącym poziomie trudności. I barwne opisy, po które sięgał przy okazji tworzenia leksykonu fantastyki.
Pierwsze wydanie Jeża cudnie zilustrował Jan Marcin Szancer. Tutaj zamieściłem głównie ilustracje Beaty Zdęba pochodzące z Baśni o Stalowym Jeżu wydanej przez wydawnictwo Wilga. Warto postawić na półce!
PS. Stalowy Jeż stał się także bohaterem komiksu, ale to już inna bajka.
