15 grudnia 2012

Kopniak z półobrotu #1 - Historia, retro, powroty do korzeni

CC-BY-NC-SA chaosdante
Niektórzy upatrują w idei społecznej zbiórki powrotu do średniowiecza, w którym przymilać należało się patronowi, by sypnął złotem na kolejne zbożne dzieło. Myślę, że obecnie nie do końca tak to wygląda. Sponsoring towarzyszył działalności twórczej przez wieki, zmieniały się tylko źródła, z których płynęła zapomoga. W erze nowoczesnej mecenatem parały się firmy wydawnicze, za którymi stał anonimowy tłum nabywców.



Croudfunding podważył nieco pozycje wydawców pośredniczących między artystą a odbiorcą. Mecenat rozproszony, który dotąd skryty był za urzędową fasadą, jest dostępny na wyciągnięcie ręki. Komu starczy sił i zapału, ten sam może sięgnąć do ludu. Dzięki wielu technologicznym usprawnieniom w niektórych dziedzinach jakakolwiek forma pośrednictwa wydaje się archaizmem. Ba! twórca może być wręcz sam sobie sponsorem. Rozproszony patronat oraz większa świadomość twórców sprawiają, że autor ma pełną kontrolę nad dziełem, a podziękowania przyjmują bardziej stonowaną formę (aczkolwiek to już zależy od samego autora).

Jestem fanem crowdfundingu (Kickstarter, IndieGoGo etc.), więc od czasu do czasu będę dzielił się interesującymi (miejmy nadzieję nie tylko mnie) projektami.

Dział gier bez prądu zdominowało ostatnio FATE Core - kto nie słyszał, temu przychodzę z pomocą. FATE należy do grona moich ulubionych mechanik RPG, więc z radością dorzuciłem się do kwesty. Co ciekawego znajdzie się w planowanym podręczniku ładnie opisują sil i Tomakon (część 1., część 2., część 3.), więc nie będę strzępił klawiatury. Brawurowa kampania już pokonała dwudziestkę stretch goali,  a zbiórka potrwa jeszcze do końca stycznia 2013, warto zatem trzymać rękę na pulsie.



Kolejny projekt, który z całego serca polecam, to BattleCON: Devastation of Indines - samodzielny dodatek do doskonałej karcianki BattleCON symulującej komputerowe bijatyki. Wzorem elektrycznych protoplastów znajdziemy tu galerię różnorodnych wojowników i wojowniczek oraz masę modów - areny, podpakowane postacie, walki z bossem, walki drużynowe. Naturalnie kluczowym elementem jest mechanika starć - oprócz 6. podstawowych ataków (tzw. baz - ciosu, pocisku, szarży, chwytu, eksplozji i uniku) każda postać dysponuje oryginalnym zestawem 5. stylów oraz jednym atakiem specjalnym. W turze gracze w sekrecie tworzą "attack pairs", czyli kombinacje stylu i bazy. Każdy układ określa szybkość, zasięg, siłę oraz cechy specjalne ataku. Ważnym elementem mechaniki jest też zasada recyklingu - wykorzystana para wypada z gry na dwie tury. Połączenie powyższych elementów owocuje bardzo zgrabną mieszanką strategii i blefu. W najbliższym czasie postaram się o szersze omówienie. Projekt wystartował ledwie dwa dni temu, a już jest na dobrej drodze do pomyślnego finału.


Niezbędnym elementem ekwipunku erpegowca są kości. Dice Rings proponuje bardzo oryginalne podejście do tematu. Kolorowe wielościany zastąpiono bowiem pierścieniami z obrotową ścianką. Niestety jeden nie wystarczy "by wszystkimi rządzić". Jednak zastanawiam się czy by wzorem Saurona nie zaopatrzyć (zakuć!) moich graczy w pierścienie, bo do białej gorączki doprowadzają mnie nierozróżnianiem kości.
 

Miłośników paragrafówek zainteresować może YOU ARE THE HERO, czyli publikacja eksponująca historię i wpływy Fighting Fantasy, bodaj najsłynniejszej serii z paragrafem. Zaś dla zapalonych figurkowców znajdą się fajne modele i skirmishowy system od Imbrian Arts Miniatures. Akurat swój głód figurkowy nasyciłem dzięki kampanii Reaperów, jednak Imbrian zaintrygował mnie mechaniką korzystającą z kręgów przywołań i kości (prawdziwych, acz plastikowych) - łowcy wiedźm będą mieli używanie.



Tymczasem w branży elektronicznej króluje moda na piksele w różnych konfiguracjach - a to w formie wyzwania "sześć gier w sześć miesięcy", ostatecznego generatora gier czy wieloosobowego dungeon crawla. Strumień jadących na nostalgii cRPG został na jakiś czas wstrzymany za sprawą Eternity, a projekty takie jak Shaker czy Thorvalla dość szybko zostały anulowane. Reanimacja/klonowanie innych hitów sprzed lat też nie idzie po myśli projektantów - wśród pretendentów znajdziemy Godus (Populus z udziałem Petera), War for the Overworld (DungeonKeeper bez Petera), Dizzy i Elite (jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do siadania za sterami kosmicznych maszyn).

O wiele ciekawszą propozycją może okazać się Meriwether: An American Epic, cRPG osadzony w czasach pionierskich eksploracji Ameryki Północnej. Kapitan Meriwether Lewis staje na czele ekspedycji transkontynentalnej, mającej zbadać dziewicze ziemie, sporządzić mapy, nawiązać kontakty z tubylcami oraz skatalogować bogactwo fauny i flory. Gra ma spory potencjał edukacyjny, jakoże autorzy zapowiadają dbałość o realia historyczne (np. wytrenowany muszkieter jest w stanie oddać trzy strzały na minutę, a błędne przygotowanie medykamentów prowadzi do tragedii).



Na deser zostawiłem dwie ciekawostki z dziedziny sztuki. Pierwsza to teatralna adaptacja Księżniczki Mononoke, co prawda wystawiana w Londynie, ale którzy nie wybrałby się na takie przedstawienie.


Druga to album muzyczny Rainstriker inspirowany mitologią i historią nordycką, czyli coś w klimatach Clannad czy Enya'i. Dawno nie słuchałem tego typu muzyki, więc było to dla mnie bardzo miłe znalezisko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz