26 lutego 2010

Karnawał #8 - Marzy mi się bohater z... marzeniami

Sporo moich RPGowych marzeń już się spełniło. Wystarczyło zmienić miejsce zamieszkania, by podręczniki z każdego zakątka świata bez problemu, lokalne sklepy były obficie zaopatrzone, a fandom mniej "agresywny". Niestety zmiana ta miała i swoją negatywną stronę, mianowicie znaczne uszczuplenie czasu, który mogę poświęcić na radosną przygodę z RPG. Z aktywnego gracza stałem się bardziej czytaczem, ewentualnie PlayByInternet'owym rehabilitantem. Dziś pozwolę sobie zatem zboczyć trochę z tematu i pomarzyć wstecz, czyli powspominać.



Rzecz będzie o jednym z moich ulubionych bohaterów. Bohaterze z marzeniami. Oczywiście każdy z heros marzy o przygodach. Czy aby na pewno? Przygód chcą gracze przychodzący na sesję. Pamiętacie jeszcze Drużynę Pierścienia. Pamiętacie jak ciężko było ją zebrać. W zasadzie jedynym chętnym do wędrówki był Frodo, reszta miała całkiem inne plany niż wrzucenie pierścienia do ognistej sadzawki: Aragorn myślał o kobiecie i utraconym dziedzictwie, Boromir o niebezpieczeństwie wiszącym nad Gondorem, a Sam chciał po prostu jak najszybciej wrócić do domu. I choć to wyprawa do Mordoru była główną osią wydarzeń, każdy z bohaterów miał okazję zamanifestować swoje pragnienia, niekiedy rzucając historię na nowe tory.

Bardzo lubię, gdy pragnienia postaci są widoczne na sesji. Choćby banalny motyw zemsty - groźby rzucane przez bohatera półgębkiem, zjadliwe komentarze, poszukiwania. Marzenia nie są głównym elementem sesji, ale nadają zabawie nowego smaku.

Dawno temu prowadziłem postać szalonego naukowca na Dziwnym Zachodzie. Diesel Forge, jak na geniusza przystało, był zapatrzonym w siebie bufonem, miał też inną wadę - był jednorękim bandytą. Nietrudno zgadnąć, że obsesyjnie poszukiwał remedium na swoje kalectwo. Moim ulubionym momentem sesji była chwila, gdy zaszywałem się z Forgem w laboratorium. Pisaliśmy listy do Hellstroma, uzupełnialiśmy notatki opisami regenerujących się wynaturzeń, wyznaczaliśmy kierunki przyszłych badań, by wreszcie sięgnąć po talię i liczyć na królewskiego pokera. Do dziś pamiętam te emocje...

Postać z Wolsunga, Thorvald Nielsgaard - zbieżność ramion przypadkowa.
A czy Wasi bohaterowie marzą? Czy są tylko postaciami wyłaniającymi się z nicości i zmierzającymi donikąd?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz