21 października 2009

The Worshipful Company of Sunday Gamers

EDIT 24/05/2014: Staram się utrzymywać listę sklepów w miarę aktualną. Sieć księgarni Borders już nie istnieje; podobnie Playin' Games koło British Museum. HMV zamknął większość sklepów stacjonarnych i przeniósł się do sieci. 


Niedługo minie drugi rok mojego koczowniczego życia na Wyspach. Wielka Brytania, choć rajem może i nie jest, z pewnością jest miejscem, w którym każdy gracz, czytacz czy oglądacz, słowem miłośnik fantastyki wszelakiej może do woli sycić swe hedonistyczne żądze. Oczywiście stawiając po raz pierwszy stopę na obcym lądzie trudno trafić jakąś okazję, zwłaszcza gdy przewodnik ciągnie nas w ekspresowym tempie szlakiem lokalnych landmarków. Chciałbym zatem podzielić się nieco zdobytą w pocie czoła wiedzą i udzielić odpowiedzi na dwa zasadnicze pytania: Gdzie kupić? oraz Gdzie grać?


Captain Britain by Juggertha



SALE!!!
Na wstępie, warto wiedzieć, że Brytyjczycy lubują się we wszelkich promocjach i wyprzedażach. Jeśli więc nie mamy sprecyzowanego planu działania, możemy wskoczyć do pierwszej lepszej księgarni, sklepu z grami czy zabawkami, rozeznać się w ofercie i nabyć 2 artykuły po cenie jednego (buy one, get one free). O białe kruki będzie trudno, ale zdeterminowany zawsze znajdzie coś ciekawego. Poniżej przedstawiam subiektywną listę najpopularniejszych sprzedawców. Największe księgarnie to Waterstone's i Borders. HMV koncentruje się na filmach, muzyce i grach elektronicznych. GAME i GameStation, jak sama nazwa sugeruje, zajmują się rozrywką elektroniczną. W WHSmith znajdziemy wszystkiego po trochu - książki, czasopisma, gry planszowe i komputerowe, filmy, muzykę - taki odpowiednik polskich Empików. Argos rozszerza asortyment jeszcze bardziej, oferując dodatkowo zakup mebli, odzieży i sprzętu AGD. Czarnym koniem zestawienia jest sieć odzieżowa TK Maxx, gdzie możemy trafić na planszówki po bardzo korzystnych cenach.
Jeżeli pojawią się problemy w zlokalizowaniu oddziałów powyższych sprzedawców, polecam wizytę na internetowych stronach sklepów, gdzie znajdziemy pomocne wyszukiwarki. 


 My friendly local games store
RPG Shelf by Leisure Games staff 

Przyjazny, lokalny sklepik to niejako tradycyjne miejsce spotkań miejscowego fandomu. Tu organizowane są turnieje, wieczorki z autorami i wydawcami, tu też umawiają się fani, by pogadać o swoim hobby lub wspólnie pobuszować pośród sklepowych półek. Wraz z rozwojem handlu internetowego część sklepów musiała zamknąć swe podwoje, część przystosowała się otwierając własne, wirtualne oddziały - często funkcjonujące jako odrębne instytucje. Wydawcy starają się wspierać aktywne, lokalne sklepy, m.in. poprzez specjalne promocje, dystrybucje, turnieje czy inne okolicznościowe przedsięwzięcia. Dzięki temu w wielu nawet małych miejscowościach możemy trafić na obiekty oferujące interesujące nas dobra. A w najgorszym razie odwiedzimy filie Games Workshop'u.

Sklepowe ceny są z reguły nieco wyższe od internetowych, ale pamiętać wypada, że płacimy także za przyjemność bezpośredniego obcowania z naszymi fetyszami i ludźmi, którzy to uwielbienie rozumieją. Czasem warto po prostu zanurzyć się między półki, by wygrzebać jakiś niezinwentaryzowany rarytas po przystępnej cenie, np. Delta Green za 3 funty.

Moje w miarę aktualne, osobiste doświadczenia ograniczają się do stolicy. Jak nietrudno się domyślić, w Londynie pojęcie 'lokalnego sklepu' bardzo się rozmywa. Będąc w centrum obowiązkowo należy zawitać w okolice Shaftesbury Avenue, która oddziela słynne Soho od niemniej słynnego Chinatown. Bibliofile na pewno zabawią trochę dłużej na pełnej antykwariatów Charing Cross Road, wiodącej od Trafalgar Square i przecinającej Avenue na Cambridge Circus. Szczególnie miłośnicy komiksów będą zachwyceni Orbital Comics położonym przy Great Newport Street i Gosh! w głębi Soho. Idąc Shaftesbury Avenue od Cambrige Circus (oddalamy się od Picadilly Circus), trafimy na skryty nieco w Earlham Street Orc's Nest. Miejsca tu niewiele, gdyż dostępna przestrzeń została wykorzystana do maksimum. Wewnątrz przyjdzie nam się przeciskać między półkami pełnymi podręczników do gier fabularnych i bitewnych, figurek, gier karcianych i planszowych. Entuzjaści LARPów, cosplay'ów i innych przebieranek spędzą pewnie dłuższą chwilę w położonym na przeciwko Gniazda Angels Fancy Dress Shop. Kontynuując spacer wzdłuż Avenue, docieramy do Forbidden Planet

Przed wejściem należy wziąć głębszy oddech, zwłaszcza jeśli wizyta w Gnieździe wywołała w nas mały szok, gdyż FB to prawdziwy moloch, mogący przyprawić o zawrót głowy polskiego fana - dwa duże poziomy po brzegi napakowane fantastyką. Parter zastawiony jest wszelkiej maści figurkami, strojami, gadżetami, replikami i innymi bajerami - miecze świetlne, prawe ręce zniszczenia czy pancerze Trybów, to zaledwie wierzchołek góry rozmaitości. Nim zaczniemy rozważać możliwości odchudzenia naszego portfela, czeka nas zejście do podziemi. Połowa drugiego poziomu okupowana jest przez komiksy, pozostała część została podzielona między książki, filmy, RPG i planszówki. Nasyceni duchowo i/lub lżejsi o paręnaście funtów możemy ruszać w dalszą trasę. Odważnych zapraszam jeszcze na wirtualną wycieczkę po Forbidden Planet: 

 


Niedaleko British Museum przy Museum Street mieści się Playin' Games, porównywalny wielkością do Orc's Nest i podobnie zaopatrzony. Jeżeli los rzuci nas w te strony, warto zajrzeć. W pobliżu znajdziemy też kilka antykwariatów i Cartoon Museum. Gorzej ma się sprawa z położonym przy Baker Street The Chess Shop • The Bridge Shop - można wpaść po wizycie u Sherlock'a, ale asortyment nie zwala z nóg.

Jeżeli przyjdzie nam przechadzać się brzegiem Tamizy, prędzej czy później trafimy na słynne "londyńskie oko". Dla fanów gier to doskonały drogowskaz, który zaprowadzi ich do Dark Sphere - wystarczy odbić 200 metrów prostopadle do rzeki.


Buszujących po słynnych targach Camden ucieszy z pewnością ucieszy niewielki kiosk z grami, położony na placu niedaleko kanału, oraz bogato zaopatrzony sklep z komiksami MegaCity Comics tuż przy stacji metra Camden Town.


Jeśli mamy więcej czasu i swobody w podróżowaniu po Londynie, warto wybrać się na Finchley, gdzie mieści się Leisure Games. Przybytek ten najbardziej odpowiada moim wyobrażeniom o 'friendly local games store' - nie za duży, nie za mały, dobrze zaopatrzony i organizujący lokalny fandom. Szkoda, że leży daleko od mojego miejsca zamieszkania.

Gdy chodzi o inne rejony kraju, trudno mi udzielić konkretnych informacji. W niewielkim Bedford, położonym około godziny drogi na północ od Londynu, ma swą siedzibę Close Encounters, prowadzący głównie komiksy i okołokomiksowe gadżety. Do sklepu nie sposób nie trafić, gdyż nie dość, że usytuowany jest na głównym deptaku, to wejścia do niego strzeże pełno wymiarowa figura Batmana. Wiem też, że szkockie Glasgow ma swój maleńki oddzialik Forbidden Planet przy Buchanan Street i parę innych sklepików. Myślę, że dokładniejszych informacji o tych okolicach mógłby udzielić kolega Xaraf.
W dokładniejszych poszukiwaniach na pewno warto podeprzeć się Google, mapą sklepów i poniższą listą, choć jest ona ograniczona do sklepów z planszówkami. 

Car boot sale by Steffe


Second-hand
 Brytyjczycy lubią kupować, a najlepiej po okazyjnych cenach. Niestety rzadko, które domostwo jest zdolne gromadzić nabyte dobra w nieskończoność. Od czasu do czasu trzeba więc zrobić mały remanent i pozbyć się problematycznych grzechów nieposkromionego konsumpcjonizmu. Dzięki takiemu podejściu w Wielkiej Brytanii powstał bardzo prężny drugi obieg. Wypada się tylko cieszyć i korzystać. Popularną metodą oczyszczania szafy jest oddawanie nadmiarowych dóbr do charity shops, czyli sklepów charytatywnych. Muszę przyznać, że przez dłuższy czas przechodziłem obok tych przybytków obojętnie. A zaglądać do nich warto, choć nieraz odejdziemy z kwitkiem. Jak nietrudno się domyśleć, asortyment jest zróżnicowany, a to, co znajdziemy w środku, to czysta loteria. Jednak gdy uda nam się trafić na coś intrygującego, na pewno zrobimy dobry interes. Maksymalne ceny, które przyjdzie nam zapłacić, to: £3 za książkę, £3 za grę komputerową/konsolową i £8 za planszówkę (tyle dałem za Age of Mythology). Oczywiście może być znacznie taniej.

Nie wszyscy myślą o szczytnych celach pozbywając się nagromadzonych gratów. Niektórzy przy okazji porządków zechcą zasilić własną kieszeń. Najbardziej powszechna opcja jest upłynnienie towarów w Internecie, o czym dalej. Alternatywą zaś jest zorganizowanie wyprzedaży garażowej albo wywóz "dziadów" na pobliski car boot, czyli swojski pchli targ. Istnieją też sklepy wyspecjalizowane w redystrybucji towarów, takie jak CeX, który zajmuje się sprzętem elektronicznym i grami.
Co ciekawe, warto też zaglądać do bibliotek, które okresowo wyzbywają się duplikatów za symboliczne 10 pensów.

Internet
Co tu dużo mówić - dla mieszkańca Wielkiej Brytanii światowe zasoby Ebay'u, Amazonu i milionów wirtualnych sklepów są w zasięgu kliknięcia myszą. Jedynym ogranicznikiem jest ilość pieniędzy, jaką jesteśmy skłonni wydać, lub ilość czasu, jaką poświęcimy na wytropienie upragnionego produktu w godziwej cenie. Nie jest to może dogodna opcja dla przygodnego turysty, ale jeżeli planujemy dłuższy pobyt lub mamy dobre znajomości na Wyspach, możemy radośnie poklikać.


Z uwagi na ogromną liczbę handlarzy operujących w sieci, trudno wskazać mi tych najlepszych. Ponownie więc odsyłam do listy na BoardGameGeek.com. Osobiście bardzo dobrze wspominam transakcje z Jorvik Games, głównie ze względu na fenomenalne podejście do klienta, oraz BoardGameClub z uwagi na ciut niższe ceny. 



Space Chess by Balak01


League of Extraordinary Gentlemen 
Skoro zaopatrzyliśmy się już w niezbędne rekwizyty, czas najwyższy je wykorzystać, najlepiej w gronie podobnych sobie zapaleńców. Jak wiadomo, człowiek jest zwierzęciem stadnym, a Brytyjczycy do tej powszechnie znanej prawdy podchodzą oczywiście na swój sposób, tworząc kluby, zrzeszenia i stowarzyszenia, gdzie tylko się da. Zwykła, pracownicza zrzuta na herbatę, mleko i cukier jest już okazją do założenia Klubu Herbacianego z prezesem i cyklicznymi spotkaniami przy ciastku. Co samo w sobie nie jest wcale złe - myślę, że każda polska uczelnia może jedynie zazdrościć takiej prostudenckiej oferty.

Klub rządzi się własnymi zasadami, a za przynależność trzeba z reguły uiścić opłatę. Zaskakująco formalizacja spotkań nie rzutuje negatywnie na wzajemne relacje. Przynajmniej nie spotkałem się z postawami typu: "Jamci Prezes, beze Mnie wszystko w gruzach legnie".


Sam uczęszczam niestety rzadko, acz z niekłamaną przyjemnością do London Board Game Club na Ealing. Jeśli pomieszkujemy w tej okolicy i złapaliśmy planszówkowego bakcyla, nie ma się nad czym zastanawiać. Serdecznie zapraszam w imieniu Boba (ojca-założyciela) i własnym. Osoby z odleglejszych dzielnic Londynu i reszty królestwa odsyłam, jak zwykle, do nieocenionej listy.

Brytania, jak każdy kraj, ma swoją specyfikę. W moim odczuciu jest to kraj łapania okazji i sympatycznego fandomu. Ale o tym każdy powinien przekonać się na własnej skórze.



2 komentarze:

  1. Komentarze przeniesione z dawnego bloga na Operze

    Seji # October 21, 2009 4:49:49 PM
    Osoby wrazliwe proszone sa o niewchodzenie do sklepow HMV. Ceny DVD i wybor gwarantuja epilepsje i chec ubiegania sie o azyl u Krolowej.

    XaRaF # Sunday, October 25, 2009 10:49:27 AM
    Poza HMV sieć zavvi [dawniej Virgin], oferując podobny asortyment, też jest w stanie przyprawić o zawrót głowy. Forbidden Planet właśnie znalazło się na liście miejsc do odwiedzenia. Przy czym z tego co widzę w sieci istnieją dwie FP: forbiddenplanet.com i forbiddenplanet.co.uk. Od przybytku głowa nie boli i na pewno w najbliższym czasie oddziały w Glasgow i Edynburgu nawiedzę. W kategorii FLGS polecam w Glasgow odwiedzić Parnie Street gdzie znaleźć możemy tuż obok siebie takie miejsca jak Static Games, The Dragon & George lub A1 Comics. W Edynburgu swoją siedzibę ma sklep Black Lion Games zaraz też niedaleko znajduje się pewien pub gdzie swoje spotkania, po zmianie lokacji, organizuje ORC - Open Roleplaying Club, do którego to dołączyłem kilka tygodni temu. Listę innych klubów mieszczących się w Edynburgu znaleźć można tutaj: http://www.boardgamegeek.com/thread/327970

    Seji # Sunday, October 25, 2009 11:17:04 AM
    Zavvi ma znow jakies sklepy "naziemne"? Po likwidacji w lutym i przejeciu jest chyba tylko strona, na ktorej mozna robic zakupy.
    Mialem upatrzone Zavvi w Basingstoke, w lutym trafilem tam juz po zamknieciu i oklejeniu sklepu. Zostalo tylko HMV.

    XaRaF # Sunday, October 25, 2009 12:54:03 PM
    No to ten news mi gdzieś umknął i gdy tak teraz się zastanawiam to rzeczywiście ostatnio charakterystycznej zieleni nie widziałem. Ale tak to jest jak ostatnie ładnych kilka miesięcy wytnie się z życiorysu a i zakupy robi coraz częściej online.

    Misiołak # Monday, October 26, 2009 12:12:22 PM
    Po Zavvi straszą tylko puste hale, na przykład jedna malowniczo umieszczona w centrum Londynu przy Piccadilly Circus.
    W A1 Comics kupowałem przez Amazon - niekiedy mają zabójcze obniżki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń