25 stycznia 2013

Karnawał #1 - Co to będzie, co to będzie...

Postanowiłem uzupełnić bloga o zaległe notki karnawałowe. Pierwszy temat dotyczył przyszłości RPG, zatem przy okazji zabawy w nekromantę, zmierzę się z rolą proroka.  

Jak bloggerzy patrzyli w przyszłość 3 lata temu można sprawdzić u źródeł Karnawału. Przez te lata niewiele się zmieniło. RPG jak "umierało", tak "umiera". Co rusz ktoś zwija kramik, a inny rozstawia swój. RPG zajęło stabilną nisze i rozsiadło się w niej wygodnie. Chociaż nie uważam, że stabilizacja (złośliwi mogą mówić o stagnacji) oznacza śmierć, to przydałoby się wpuścić trochę świeżego powietrza do naszych mrocznych games roomów.


Zacznijmy od polskiego podwórka. Wielkich zmian na rynku nie widzę - hobbiści nadal będą wydawać swoje gry po polsku, ci z bardziej biznesowym zacięciem przestawiać się będą na angielski. Ja tymczasem ciągle czekam na profesjonalnie prowadzony portal o RPG w polskim zakątku internetu (być może nim się doczekam wszyscy już przejdą na angielski).  

Częstokroć dyskutujemy o dziennikarstwie erpegowym (1, 2, 34), a poprawy nie widać - zwykła kolej rzeczy, można by rzec. Jednak ilekroć ktoś pyta mnie, gdzie szukać ciekawych materiałów do RPG, bezradnie rozkładam ręce i, co tu dużo mówić, jest mi trochę smutno. Mamy portal, który jest (znajomy stwierdził, że wszystko już sobie stamtąd wydrukował), blogosferę jak kraj rozległą i szeroką, w której często trudno się odnaleźć, i linkownie powielające kolejne niusy. Da się żyć, a jednak czegoś brakuje.

Myślę, że zbytnio daliśmy się uwieść magii niezależności. Teraz każdy stoi sam jak kołek w swoim kącie - niby łączą nas nitki Google'a, polecanki i agregatory, jednak komunikacja zamiera. Rozmowy rozproszone po nastu miejscach urywają się po kilku komentarzach (wyjątkiem jest soczysty flejm). Marzy mi się miejsce, w którym publikowano by dobre treści i wyławiano z odmętów sieci ciekawe materiały, w którym panowałyby jasne zasady i w którym można by po prostu porozmawiać. Z radością oddałbym klawiaturę na budowę tego miejsca. Przy czym nie musi to być wcale portal oparty na gronie redaktorski, być może strzałem w dziesiątkę byłby tu serwis społecznościowy, o jakim pisał kuglarz.

Za granicą też nie widać rewolucji - w tym przypadku myślę o podręcznikach, a dokładniej ich formie.

Cały czas czekam na wyrwanie erpegowych podręczników z niewoli papierowej książki. Tradycyjna literatura też ma z tym problem. Powieści hyperlinkowe to rzadkość. Mamy stareńki 253 i przedwieczny- świeżutki Rękopis znaleziony w Saragossie. Podobnie sprawa wygląda z komiksem. Być może ta formuła nie sprawdza się w przypadku literatury (chyba że mówimy o grach paragrafowych), jednak podręcznik RPG to inna para kaloszy.

Przełożenie podręcznika na formę elektroniczną powinno dawać ogromną swobodę w poznawaniu jego zawartości. Dysponujemy całkowicie nowym medium, ale nadal stosujemy rozwiązania z poprzedniej epoki. PDF to dokładne odzwierciedlenie papierowego pierwowzoru, niekiedy okraszone garścią linków. Bardziej elastyczny EPUB wykorzystywany jest z rzadka, zwykle w formacie czystego tekstu. A ja czekam na rewolucje.

Interaktywny stół jest nieporęczny, ale zestaw sprzęgniętych smartfonów i tabletów to inna jakość - zapewnia mobilność i komunikację. Czekam zatem na prawdziwie interakcyjny podręcznik. W formie aplikacji, najlepiej multiurządzeniowej (HTML5?).  Podręcznik, którego w zasadzie nie trzeba czytać, bo wszystkie zasady będą dostępne od ręki. Podręcznik, który uczy graczy podstawowych reguł w czasie rzeczywistym, gdy rozgrywają pierwszy scenariusz czy tworzą bohatera. Ze wspomaganiem dla graczy i mistrza, generatorem postaci, potworów, skarbów etc., menadżerem sesji. Jeżeli udałoby się zaimplementować "modularność" polegającą na modyfikowaniu i/lub dodawaniu zasad, to mamy podręcznik idealny. 

Prawie jak gra komputerowa. Być może taką formę muszą przyjąć RPG, jeśli chcą zdobyć parę dodatkowych punktów popularności.

Tymczasem - gramy dalej.

Grafika wykonana za pomocą Pulp-O-Mizera. Polecam - fajny gadżet!

12 komentarzy:

  1. Dzięki za linki.

    Bardzo interesujący pomysł z tym podręcznikiem
    "którego w zasadzie nie trzeba czytać, bo wszystkie zasady będą dostępne od ręki".

    Co do zmian, które zaszły przez trzy lata od pierwszej edycji KB RPG?
    Po głębszym zastanowieniu widzę korzystną zmianę, bardzo korzystną, którą z kolei Ty postrzegasz jako wadę.
    To właśnie "łączące nas nitki Google'a, polecanki i agregatory", dzięki nim wytwarzamy "kręgi" zainteresowanych osób, w których możemy swobodnie rozmawiać bez oskarżania się o bycie retrocwetrem czy indianinem.
    To coś co pozwala nam dowolnie dobierać treści, a nie czytać i odbierać jako wykładnię jeden portal i jego k10-8 aktywnych Red. + 1 jak mu się przypomni że kolaboruje z redakcją.
    To coś co nie powstałoby dzięki sieciom społecznościowym, RSSom, Twitterom itp.
    Mam nadzieję że czasy wiodących portali o ugruntowanej pozycji na rynku dzięki obecności w jednym numerze Playboya przeminęły.
    I nie wrócą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dupa nie kręgi. Pokój z pierdyliardem kątów, a w każdym wannabe nerd z k6 popleczników. Blogerami się tytułują, chociaż treść raz na dwa tygodnie wysmażą co najwyżej, a jeżeli dobrze pójdzie, będzie to opinia z dupy wzięta zamiast notki o pisanym heartbrakerze czy ostatniej sesji. Blogów mamy już setki, ale blogerów jedynie paru. Nie ma czego czytać, nie ma gdzie czytać. Jak zatem dobrowolnie treści dobierać możemy, skoro treści nie ma? Opcje to nie jedynie hegemonia jednego portalu albo dwieście mrówek w dwustu budowanych mrowiskach. Jak też w notce stoi, komunikacja zamiera z powodu zbyt dużego rozproszenia. A przez to i treść zamiera, bo nie ma jej nawet gdzie umieścić. Cóż nam zatem z tego, iż wybrać możemy, które wspominki o Warhammerze dzisiaj przeczytamy?

      Usuń
    2. Wadę widzę w tym, że:
      - dla blogosfery nie ma alternatywy;
      - nie ma punktu pierwszego kontaktu (albo te punkty, które są, raczej odstraszają niż zachęcają);
      - nie ma też selektorów - treści wypierają nowsze treści; czasem trudno mi wrócić do treści, które widziałem wczoraj;
      - kręgi trzeba sobie zbudować samemu, a i tak często interesujące treści gdzieś nam przeciekają przez palce;
      - przez kręgi docierają informacje, które cię (teoretycznie) interesują, ale odcinasz się od informacji spoza kręgu - niby o to chodzi, ale czasem potrzebujemy konfrontacji z obcą myślą, żeby nasz system nie zapadł się w sobie.

      Zdaję sobie sprawę, że część tych problemów wynika z faktu, iż treści jest po prostu znacznie więcej i rotują znacznie szybciej, ale tym bardziej potrzeba jakichś stałych punktów odniesienia.

      Zaś jeśli chodzi o redaktorów-wyrocznie to chyba wszystko rozbija się o profesjonalizm.

      Usuń
  2. A strona Thrilling Tales cała jest fajna nie tylko generator. Jak mawiają indywidualiści w monopolowym: "Tu wszystko jest pyszne"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda dobrze, ale nie przejrzałem jeszcze, więc w ciemno polecać nie będę.

      Usuń
  3. Ciekawa refleksja odnośnie elektronicznego podręcznika o tyle, że nad czymś podobnym pracuję. Pisałem o tym u sila: http://grynarracyjne.pl/chwtg-simulacrum/#comment-1269 z tym że tam nie napisałem wprost, że chodzi o narzędzia elektroniczne. Co prawda nie chcę rezygnować całkowicie z tradycyjnej formy, bo mimo wszystko chcę, żeby podręcznik można było przeczytać w oderwaniu od całej otoczki czy nawet wydrukować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny papierowy podręcznik będzie kolejnym papierowym podręcznikiem.

      Kciuki mogę potrzymać zawsze!

      Usuń
    2. Ale jeśli będzie całkowicie opcjonalny, bo wszystko, co potrzebne do gry będzie podane w formie o jaką Ci chodzi, to chyba nie niweczy idei?

      Usuń
    3. Nie niweczy, ale znając historie różnych projektów... dość powiedzieć, że różnie to wychodzi. W każdym razie życzę sukcesu.

      Usuń
    4. Bardzo ciekawa koncepcja podręcznika elektronicznego.
      Ale - czy to jest wygodne? Czy nie jesteśmy ciągle zbyt biedni na takie rozwiązania?

      Smartfon aplikacje? Korzystam gdy muszę w desperze, a kto lubi kilkucalowy ekranik i klawisze grubosci połowy paznokci. Czytnik? Mam Kindla, rewelacyjnie się czyta książkę ciurkiem, ale jak mam do niej siegnąć po tygodniach i coś znaleźć, to w książce papierowej robię to znacznie szybciej niż w Kindlu. W papierze kartkuję z palca i już po obrazku, po ogólnym rozdziale za tą tabelką zieloną, znajduję. Na czytniku muszę leciec keywordsem (którego czasami nie pamiętasz, bo czy nazwali to przewagami, zaletami, czy talentami - kurna jakoś tak...) albo klikać i przerzucać stronka po stronie.
      Idealnym wydaje się tablet lub nawet laptop. Szukanie szybkie na laptopie - tak samo jak na kindlu. Ostatnio graliśmy w SW - był podręcznik na notebooku (chyba z cdp) i był papier. Minuta papier - 5 minut laptop (bo był uśpiony, trzeba włączyć. wpisac hasło, poczekać 10 sekund na przebudzenie, a potem wertowanie stron podobnie jak w kindlu).

      Wydawałoby się, że tablet to jest megarozwiazanie. Wygodne, duzy ekran, świetne do szybkiego sprawdzenia. Na ostatnim GEJ2913 (http://karprpg.wordpress.com/2013/10/28/gej-2013-krotka-foto-relacja) przy 15 osobach na sesji - już w wieku produkcyjnym - miałem tablet tylko ja (na nim podręcznik, co sobie chwalę).

      Nawet jak podręcznik będzie intertekstowy "smart", sprzężony z APkami, z wirtualnymi kartami postaci i http://dicepl.us/ - wydaje mi się, że jesteśmy w Polsce i jako RPGowcy (często młodzi) ciągle za mało zamożni na włączenie się w tech-rewolucję. Kurde, nawet głupie QRkody czy obsługa Paczkomatów wydaje się tech-wyzwaniem...

      Usuń
    5. W Polsce nie porywałbym się na wydanie podręcznika w rewolucyjnej formie. Na świecie - młodzi dorastają ze smartami w dłoni. Nie ma za małych ekranów, za grubych palców, problemów z rozruchem.
      IMO drugim po kasie problemem jest starzenie się branży. Nadal myśli się o "kartkowaniu" podręcznika, a w takiej sytuacji pdf z linkami jest szczytem marzeń. Mało kto myśli o nowej architekturze podręcznika. Są jakieś niszowe projekty (https://www.kickstarter.com/projects/jabberwockymedia/barbarians-of-heavy-metal-the-rpg), jakieś mikro-aplikacje do tworzenia postaci - w zasadzie nie ma się do czego odnieść.
      Ja myślę o rozwiązaniach z gier elektronicznych. Po co kartkować, skoro informacje o talencie dostanę po kliknięciu?

      Usuń
    6. Ja też o tym myślę. I o ile pomysł na początku mnie zainspirował na zasadzie "kurna, może wydać taki podręcznik?" to po namyślę sądzę, że to byłby dobry marketingowo ruch, ale wcale nie jestem pewien, czy wygodnie by się z tego korzystało w czasie gry. Ale koncepcja ciekawa.

      Usuń