Bawię się w RPG od ładnych kilkunastu lat - dokładnie tak - bawię. A przez ten czas śmiechu było co niemiara. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć sesje, na których nie pojawił się żaden przebłysk humoru, a i pewnie za tę garstkę odpowiadają luki w pamięci.
Dobrze wspominam te kilka sesji "na poważnie", ale mam wrażenie, że zapamiętałem je głównie na zasadzie kontrastu. Bo styl gry najlepiej definiują "rutynowe" sesje a nie jednorazowe zrywy. Absolutnie nie ciągnie mnie do rozgrywania (odgrywania) dramatów, poruszania ciężkich tematów itd. W moim odczuciu książki i filmy są znacznie lepszymi nośnikami poważnych treści.
Dobrze wspominam te kilka sesji "na poważnie", ale mam wrażenie, że zapamiętałem je głównie na zasadzie kontrastu. Bo styl gry najlepiej definiują "rutynowe" sesje a nie jednorazowe zrywy. Absolutnie nie ciągnie mnie do rozgrywania (odgrywania) dramatów, poruszania ciężkich tematów itd. W moim odczuciu książki i filmy są znacznie lepszymi nośnikami poważnych treści.
W zabawie, jaką są gry fabularne, cenię sobie pierwiastek eskapistyczny - wreszcie można odsapną po robocie, pomachać mieczem, postrzelać z blastera, pokonać księżniczkę i uwolnić smoka. Nie przepadam za spinaniem się dla klimatu (czy może raczej Klimatu). Dość spinania mam na co dzień. Przy stole niech króluje zabawa i śmiech -szczery, nieplanowany, niewymuszony.
Joriel "Joz" Jimenez via photopin cc |
Kwiatkom na sesji pozwalam rosnąć dziko i swobodnie. Nigdy nawet nie przyszło mi do głowy, żeby brać się za zbieranie i katalogowanie plonów. Jedyny wirtualny zbiór powstał przy okazji sesji rozgrywanych za pomocą IRCa.
Swego czasu miałem przyjemność grać w dwie kampanie (autorskie fantasy i Shadowrun) z wykorzystaniem tego medium. W obu przypadkach graliśmy na dwa kanały. Na głównym toczyła się poważniejsza sesja, ale drugi kanał aż mienił się od kwiecia. Zasuszone bukiety nadal spoczywają w zakątkach sieci (Coup De Grace, Primorial). Od czasu do czasu przeglądam te zbiory, chociaż obawiam się, że wywołają one uśmiech jedynie u uczestników tamtych spotkań. Poniżej mała próbka:
Lord Thomas: Ile koń kosztuje?
MG w gruncie rzeczy nie wie.
MG: Trzy razy tyle co osioł.
Lord Thomas: Jest nas trzech, to się możemy sprzedać i będzie na konia.
Elric ześlizgnął się z liny i spadł na dno studni, do bardzo rzadkiej gnojówki.
Dabroz: "Wpaść jak śliwka w kompot..."
Misiołak: Śliwka to ma dobrze.
CADE: — Wysadzać czy nie?
YUKASHII: — Wysadzaj.
ARDEN: — Czy całe twoje życie opiera się na “wysadzać czy nie”, Cade?
CADE: — Głównie opiera się na “wysadzać”, “nie” tylko w szczególnych przypadkach.
ARDEN: — Czy całe twoje życie opiera się na “wysadzać czy nie”, Cade?
CADE: — Głównie opiera się na “wysadzać”, “nie” tylko w szczególnych przypadkach.
Na koniec mały bonus - w grze jak w życiu - wszystkie bhp i kontrakty w prostej ikonografii:
photo credit: trueART |
Dobre. Potwierdza się moja obserwacja, że planowany humor występuje zwykle w postaci zgrywuśnych NPC-ów.
OdpowiedzUsuń@ Michał Zemełka, potwierdzam, że tak jest zazwyczaj. Aczkolwiek zdarzyło mi się planowany humor uzgadniać z jednym z graczy.
UsuńCo rozumiesz przez uzgadnianie humoru z graczem? Szykowaliście jakiś mikro-skecz?
UsuńZdarzało się, że jeden z graczy miał w drużynie inne zadanie niż standardowe przeżywanie przygód (sabotowanie działań innych graczy, zdrada, czy wreszcie wynikającą z niskich pobudek chęc osmieszenia rywala). I tak np. w jedenj z przygód pewien gracz grajacy bardem miał miec wrazenie, ze jest przeklety. Wszystko mialo mu sie nie udawac, a fakt, ze byl zawsze wysmiewany przez rywala bardzo dobrze temu sprzyjal. Troche to zawile, ale mam nadzieje, ze da sie zrozumiec o czym mowa (ciezko jest calosc wyjasnic, bez wdawania sie bardzo w detale).
UsuńPrzypomniał mi się jeszcze motyw, który pojawia się niemal na każdej sesji. Gdy gracz wpada w zadumę w środku walki, zawsze ktoś przytacza stosowną scenę z The Gamers.
OdpowiedzUsuń