Kolejny rok i kolejne Smokowisko za nami. Polscy gracze, jak zwykle, wystawili silną reprezentację w jednoosobowym składzie. A ta dała plamę, bo zamiast po Bożemu na prelekcjach siedzieć i np. słuchać jak grę ufundować, by sukcesy odnosiła, udała się na sesje RPG w urągających godności polskiego gracza warunkach i przepadła na większość konwentu. W skutek owego karygodnego zaniedbania tłustej, soczystej relacji prelekcyjnej nie ma, tylko jakieś ględzenie o grach. Zatem jeżeli kogoś interesują konkretniejsze szczegóły na temat organizacji samego konwentu, zapraszam do lektury relacji z zeszłorocznego spotkania. Tymczasem wróćmy do grania.
Poranna sesja odbyła się gdzieś w bliżej nieokreślonej przyszłości, w której bliżej nieokreślony kataklizm zmiótł z powierzchni ziemi większość ludzkości. Do walki o artefakty pozostawione przez upadłą cywilizację stanęły bliżej nieokreślone korporacje. Mniej więcej tak prezentuje się tło fabularne Neon Sanctum, kolejnej gry osadzonej w postapokaliptyczno-cyberpunkowych klimatach. Chciałoby się rzec, że pomysł oryginalnością nie poraża i jest w tym sporo prawdy. Twórcy postanowili jednak urozmaicić fabularny schemat odmienną od standardowej mechaniką, wprowadzając do gry karty - i nie mam tu na myśli zabawy w Przetrwaliście Zagładę.
Ogr z Neon Sanctum - ilustracje niby zastępcze, ale fajny pulpowy klimat jest [1] |
Otóż w Neon Sanctum większość cech, umiejętności i ekwipunku postaci znajduje się na kartach. Zamiast karty postaci zapisanej ołówkiem mamy do dyspozycji talię kart. By wykonać akcję zagrywamy kartę, płacimy punktami akcji i wykonujemy test (2k10 - ostateczny wynik ma być większy niż ustalony próg). Zużyta karta musi chwilkę odsapnąć nim będziemy mogli ją wykupić i zagrać ponownie. Karty służą również jako punkty życia - gdy postać zostanie zraniona, odpowiednia ilość kart wędruje na stos obrażeń. Jeżeli ktoś zetknął się z systemem 6d6 to wie, o co chodzi, bo i tam pojawiły się podobne rozwiązania. Do ustalenia inicjatywy również służą karty. Przetasowujemy minikarty bohaterów z kartami przeciwników, a następnie rozkładamy tworząc "rzekę inicjatywy".
Oczywiście proste akcje można wykonywać i bez użycia kart, ale nie dają one takich bonusów jak ich karciane warianty, a i o porażkę łatwiej. Bohater może posiadać też kilka dodatkowych, "pasywnych" zalet bądź wad, które wpływają na rozgrywkę, ale nie wymagają zagrywania kart. Nieodzownym elementem współczesnych gier są też wszelkie punkty "pomocy dla graczy". Tu występują pod nazwą punktów Siły Woli (Willpower), a zastosowania mają raczej standardowe: przerzucanie testów, +1 do wyniku, odpalanie specjalnych zdolności itp.
Oczywiście proste akcje można wykonywać i bez użycia kart, ale nie dają one takich bonusów jak ich karciane warianty, a i o porażkę łatwiej. Bohater może posiadać też kilka dodatkowych, "pasywnych" zalet bądź wad, które wpływają na rozgrywkę, ale nie wymagają zagrywania kart. Nieodzownym elementem współczesnych gier są też wszelkie punkty "pomocy dla graczy". Tu występują pod nazwą punktów Siły Woli (Willpower), a zastosowania mają raczej standardowe: przerzucanie testów, +1 do wyniku, odpalanie specjalnych zdolności itp.
Inna sesja Neon Sanctum [2] |
Projekt aktualnie jest testowany, zaś autorzy zapowiadają kickstartowanie w 2014. Podstawka ma zawierać około 400 ilustrowanych kart, a i pewnie bez dodatków się nie obejdzie. Niektórych odstręcza sama myśl o planszówkowym RPG, ja mam mieszane uczucia. Z jednej strony taka forma gry RPG silnie przemawia do mojej gadżetolubnej strony gracza, z drugiej strony zdaje sobie sprawę z problemów jakie niesie za sobą takie rozwiązanie - gra zajmuje sporo miejsca na stole, zwłaszcza gdy dołożymy jeszcze mapę z figurkami i grozi masą niezbędnych dodatków. Może lepiej by tej grze było na tablecie albo telefonie? Tym bardziej, że autorzy robią na co dzień w branży gier wideo, a co sprawdza się w cRPG niekoniecznie zachwyci na stole.
Jak się taki cel trafia, to jak tu nie brać? |
Kolejne doświadczenie gry konwentowej ponownie zbudziło w polskiej reprezentacji głęboką zadumę i niepomierne zadziwienie. Wszak to co w UK jest konwentową normą, w Polsce w najlepszym przypadku traktowane jest "z taką nieśmiałością". Obce sobie osoby spotkają się przy jednym stole, często nie znają reguł, a jednak nikt jeszcze nie sarkał, że "w Warhammerze to jest lepiej". Nie oznacza to bynajmniej braku własnych upodobań czy niemożności ich wyrażenia. Dyskusje owszem są, ale po sesji. Gdzie jest mowa nienawiści?!
Była też okazja do nabycia prac Matta Dixona [3] |
Wyraźnie widać, że nikt nie ma pomysłu na zagospodarowanie branży elektronicznej czy względnej popularności geekostwa. O ile planszówki zyskują na popularności dzięki wersjom na telefony i tablety, a zakup aplikacji często pociąga za sobą zakup wersji tradycyjnej, RPG nie znalazły jeszcze sposobu na elektroniczną ewolucję. Jeśli nawet wydawcy nie omijają branży wideo szerokim łukiem, to można liczyć, co najwyżej na apkę do tworzenia postaci. Podobnie jak w przypadku planszówek, geek-kultura śmiało wypływa na szerokie wody popkultury - dziś niemal każdy wie o hobbicie i pierścieniu, seksownej klacie Thora i świecących wampirach, zaś same gry fabularne pojawiają w popularnych serialach. Jednak mało kto pojawiłby się na spotkaniu towarzyskim z RPG pod pachą.
Może czas porzucić tradycyjne, grubaśne, pełne reguł podręczniki na rzecz lżejszych story games? Może napchać grę wizualnymi gadżetami na wzór Neon Sanctum czy trzeciej edycji Warhammera? A może... właśnie Ty wiesz jak zmienić oblicze branży RPG?
Dragonmeet innymi oczami:
Beholder Pie
EnWorld
Jonathan Green, Author
Trying to Punch Above My Weight
Beholder Pie
EnWorld
Jonathan Green, Author
Trying to Punch Above My Weight
Gindie wie!
OdpowiedzUsuńAle wyda dopiero w zeszłym roku!
UsuńWiem, ale nie powiem.
OdpowiedzUsuń