30 grudnia 2013

Souk

Souk. Bazar. Spadające Miasto. Asteroida mknąca przez czerń kosmosu z zawrotną prędkością, niosąca na grzbiecie świat pełen dziwów i koszmarów. Niektórzy twierdzą, że Souk wcale nie spada, a wznosi się; inni, że po prostu dryfuje bez celu. Jednak są i tacy którzy pragną nadać temu ruchowi znaczenie - mówią, że za czymś goni lub przed czymś ucieka. Czasem mówi się o Bazarze jak o żywej, świadomej i czującej istocie. Być może prawdy nie znają nawet kontrolujący Souk, potężni Mistrzowie Bazaru.

Pewne jest jednak to, że na Souku można dostać towar z każdego zakątka wszechświata - oczyszczające łzy aniołów i terra-formujące bakterie, pancerze anty-grawitacyjne i smocze łuski, kryształowe kule i maszyny do podróży w czasie, pozytronowe blastery i mistyczne ostrza, peklowane meduzy z Jii i syntezatory ambrozji. Wszystko tu ma swą cenę, jednak zapłata, jaką zainteresowani są kupcy, niekoniecznie musi być wyrażona w kredytach. Nierzadko można spotkać nieszczęśnika, który za "garść szklanych paciorków" sprzedał lata życia, pierwszą miłość albo i własną duszę.

Ba, samo Miasto zdaje się być kolejnym poszkodowanym. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że Miasto zmieniało swe oblicze przez tysiąclecia... i to całkiem dosłownie. Liczne ślady skryte w murach i mieszkańcach wskazują, że aktualne Miasto jest tylko kolejną (piątą!) w dziejach Souk ofiarą, która wzięła na barki ciężar machinacji tajemniczych Mistrzów. Ktoś sprzedał ostatnie Miasto Bazarowi i pozwolił je porwać wraz z mieszkańcami. Krążą przypuszczenia, że winna jest Cesarzowa-Zdrajczyni, która poświęciła Miasto, aby oszczędzono życie jej męża.

Bazar

Ponad powierzchnią Souku krąży nieSłońce oświetlając mdłą, zielonkawą poświatą Skradzione Miasto i mroczną taflę DunkelZee. Tylko długoletni mieszkańcy Miasta potrafią rozpoznać subtelne zmiany w wiecznym półmroku sygnalizujące upływ dni. Być może w skutek tej niedogodności Miasto nie zasypia nigdy, bo ulicami krążą nieustannie tak przybysze ze wszelkich zakątków znanych i nieznanych galaktyk, jak i mniej wrażliwi tubylcy.

Poza wiecznym zgiełkiem Miasta czernieje DunkelZee, pozornie spokojny, mroczny ocean usiany mrowiem wysepek, pod którego taflą roi się od potwornego morskiego życia. Tylko najbardziej doświadczeni mają odwagę żeglować po jego "wodach", by dotrzeć do innych, niezwykłych miejsc Souku.

DunkelZee

To właśnie nad brzegiem DunkelZee, w obdartym hostelu prowadzonym przez jakże przedsiębiorczych Podbieraczy Ciała, trójka nowych przybyszów znalazła tymczasowe schronienie. Niewielki, ochlapany świeżą i zakrzepłą krwią pokój mieścił jedno metalowe łóżko, cuchnącą podejrzanym kadzidłem szafę i skryty w alkowie ołtarzyk z plastikową figurą demonicznej bogini Lamashtu, pozostawiony przez poprzednich mieszkańców. Trzy kredyty za noc wydawał się ceną aż nadto wygórowaną, aczkolwiek trzeba przyznać, że Podbieracze Ciała bezwzględnie respektowali prywatność płacących gości, a na ich dyskrecji można było polegać wręcz przysłowiowo.

Nowi lokatorzy tworzyli grupę niezwykle kontrastową, choć jak na warunki miasta nieszczególnie wyróżniającą się na ulicy. Prym zdawała się wieść lewitująca, purpurowa ośmiornica. Złowrogi Ignacy, odszczepieniec potwornej rasy oktopodów, z zapałem snuł plany podbicia Souk, podczas gdy jego towarzysze zajęci byli zgoła bardziej przyziemnymi sprawami. Trybson Thorus, człowiek zakuty w pokryty szronem pancerz, dokładnie przeliczał kredyty pozyskane ze sprzedaży zrabowanych w napadzie na świątynie Otaku precjozów. Łupy z pewnością mogły być większe, gdyby Ignacy oddał się grabieniu z równym zapałem, co deprawowaniu wielkookich kapłanek. Co gorsza czyn ten nie znalazł wielkiej miłości w sercach strzegących świątyni techno-samurajów, którzy poprzysięgli krwawą zemstę naszym anty-bohaterom. Istotą równie skorą do potępienia czynów Ignacego, acz nieposiadającą tak wielkiej siły perswazji jak wibrująca neo-katana, był Bishop. Android odziany w elegancki, jasny garnitur aktualnie zajęty był uważną lustracją pomieszczenia, ze szczególnym uwzględnieniem krwawej statuetki.
Przykładowy Podbieracz Ciała

Elokwencja Ignacego wnet została wynagrodzona ogólnodrużynową dyskusją. A uznawszy że nie mają nic lepszego do roboty, anty-bohaterowie postanowili wyruszyć na poszukiwanie nowych kłopotów. Nic dziwnego, że celem ich wędrówki okazał się być osławiony Bazar, wszak pośród jego rozlicznych stoisk i straganów, z pewnością nietrudno o towar tak powszechny jak kłopoty. Ich nadzieje nie okazały się płonne, bo już za progiem zmylili drogę, a niektórzy zostali wręcz dosłownie pochłonięci przez tubylczą masę. Galaretowata istota okazała się być jednak podatną na pochlebną gadkę Bishopa i nie tylko wypuściła hardego Trybsona ze swego wnętrza, ale i wskazała najkrótszą drogę na Bazar.

W czasie gdy reszta drużyny szperała po zakątkach Bazaru w poszukiwaniu sobie tylko znanych rarytasów, Ignacy z wielkim poświęceniem zbierał informacje na temat Mistrzów Bazaru. Problemu nie sprawiło mu bynajmniej wytropienie wielkiej, lewitującej postaci skrytej pod szarą opończą. Inną sprawą była właściwa ocena przeciwnika i adekwatna preparacja. Przygotowany naprędce plan porwania jednego z Mistrzów Bazaru, zakładający wystawienie Bishopa jako nielegalnie handlującego wabia, Ignacego w roli potrzasku i Trybsona na charakterze zbrojnego ramienia skończył się spektakularną porażką. Co prawda jeden z Mistrzów pojawił się przed mizernym stoiskiem Bishopa, a Ignacy bez trudu ciasno oplótł mnisią postać mackami, lecz zaatakowany dosłownie spłynął między kończynami ośmiornicy i wsiąkł jak kamfora pozostawiając napastnika w stuporze. Ten sam los spotkał zresztą i Trybsona próbującego pochwycić niknące w pawimencie oleiste smugi.

***
Więzienie New Newgate 

Lewitujący nad czarną taflą zatoki starożytny krążownik najlepsze lata miał już za sobą, niestety niedane mu było spocząć na którymś z kosmicznych cmentarzysk. Na emeryturze nie toczył już bynajmniej bitew pośród gwiazd a spokojnie dogorywał w charakterze miejskiego więzienia. Nieszczęśni zamachowcy z Bazaru trafili tu pod czujnym okiem Judoonów, najemnej straży więziennej o brutalnie dosłownej aparycji nosorożców. Zamknięcie bynajmniej nie ostudziło temperamentu bohaterów; krewki Trybson bez trudu rozprawił się z natarczywym mięśniakiem na więziennym kwadracie, jak i z drzwiami owegoż kwadratu. Nie mieli planu, ale to nie powstrzymywało ich przed działaniem.

Tymczasem osamotniony, acz nadal cieszący się wolnością Bishop plan miał. W zasadzie plan ten został mu zaproponowany przez pana Hendersona. Odwaga i bezkompromisowość, jaką wykazali się bohaterowie atakując Mistrza Bazaru, przypadła do gustu grupie rewolucjonistów. Za pośrednictwem pana Hendersona grupa owa wyciągnęła przyjazną dłoń w kierunku Bishopa, ten zaś po krótkim namyślę dłoń tę uścisnął. W skutek owej wymiany uprzejmości Bishop zamknięty w niewielkim promie, w asyście niewielkiej grupy uderzeniowej Anarchii zmierzał ku New Newgate Prison.

Judoon - najemna straż New Newgate

Trybson nie siedział jednak z założonymi rękoma. Wręcz przeciwnie, jego ręce z lubością miażdżyły karki napotkanych strażników. Nieszczęśliwie Ignacy zadowalał się jedynie pałaszowaniem pozostawionych przez rycerza szczątków. Być może gdyby przyłożył swoje macki do dzieła zniszczenia, uniknęliby alarmu. W obliczu przeważających sił wroga anty-bohaterowie chyżo przemieszczali się na nie do końca upatrzone pozycje. Jednakoż alarm nie tylko ściągnął zastępy ciurmaków, ale i odsiecz w postaci grupy bojowej Bishopa, która bezwzględnie rozprawiła się ze zbrojnym ramieniem więziennictwa.

Rozochoceni zwycięstwem, Ignacy i Trybson, postanowili zmitrężyć jeszcze trochę czasu na poszukiwanie zarekwirowanego ekwipunku. Na własną zgubę!

***

antyBohaterowie

Ignacy, postrach galaktyki
Mutant, Obcy, Zły - okaleczyć lub zastraszyć przy użyciu mutacji
Więzi: Trybson i Bishop mają swoje miejsce w planie podboju wszechświata.


Trybson Thorus, rycerz Pana Lodu
anty-Paladyn, Człowiek, Zły - zwalczać instytucjonalne dobro
Więzi: Działania Bishopa zagrażają jego duszy.

Bishop, robot zagubiony w czasie
Technik, Android, Dobry - bezinteresownie wykorzystać swoje maszyny dla dobra innych
Więzi: Ignacy i Trybson są niezbędni, bym mógł powrócić do swojej epoki.






Komentarz

Souk jest powrotem do Dungeon World, ze wsparciem Dungeon Planet Metzgera, Planarch Codex Waltona czy Bandits and Battlecruisers Omleta. Całkowicie nowym doświadczeniem jest natomiast forma, bowiem gramy po kablu przez internety.

Mitologia Fallen London została wykorzystana jako wstępny szkic Souku. Jednak, jako że świat rozbudowujemy na bieżąco, jestem bardzo ciekawy jaki ostatecznie przyjmie kształt. Setting w klimatach space fantasy jest bardzo pojemny, więc wśród wielu inspiracji znajdują się takie klasyki jak Spelljammer, Planescape, Warhammer 40K, Masters of the Universe czy Dr Who. Na Pintrest'cie stworzyłem galerię ilustrującą Bazar i jego mieszkańców.


Grafiki:
Mark A. Garlick's Space-Art.co.uk
artbytheo
imm0rtal-st0ck
johnariosa
TheFirstAngel
Dr Who
Final Fantasy XIII-2
hegelson
StarTrek: The Next Generation



5 komentarzy:

  1. Fabuła pozytywnie zakręcona niczym Doktor Who. Dzięki za linki do Pintresta bo dzięki temu znalazłem zjawiskową galerię http://artbytheo.deviantart.com/gallery/

    Nie boisz się, że Bishop poświęci powrót do domu i jako "dobry" zacznie walczyć w postaciami w drużynie? W imię pseudo-realizmu pseudo-osobowości postaci.

    Jak rozumiem poza ogólnymi celami to postacie nie mają narzuconych zadań ze strony MG. Jak aktywizujesz graczy? Czy zupełna wolność nie powoduje, że sami nie wiedzą co by chcieli zrobić? Czy też dajesz im jakieś zahaczki niczym migające neony - fabuła w tą stronę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może gracze odpowiedzą ci sami, ale wydaje mi się, że zależy im bardziej na dobrej zabawie niż pseudo-realizmie. Poza tym charakter w DW można dowolnie zmienić i w zasadzie ogranicza się do działania, za które dostaje się pedeki, tzn. można być dobrym do szpiku kości, ale wystarczy ograniczyć się do swojej "specjalności".

      Z aktywizacją nie mieliśmy problemu - akurat Ignacy myśli ambitnie i szybko przeszedł od sugestii pracy dla Podbieraczy Ciała do zawładnięcia całym Bazarem. W DW jest o tyle ciekawie, że MG może wykorzystać pytania, żeby bezczelnie ustawić bohaterów w przygodzie np. Dlaczego w środku nocy rozkopujecie grób na Cmentarzu Trędowatych?

      Ale faktycznie zabawa w piaskownicy wymaga aktywności ze strony graczy. Poniekąd mam ten problem z moim graczami stołowymi. Generalnie zaczynam od wrzucania różnych luźnych zahaczek (np. coś z twojej tabeli miejskich spotkań ;)) i patrzę, co graczy zainteresuje. Jak nic nie działa, to standardowo w karczmie pojawia się zakapturzony osobnik z ofertą pracy albo wpadają techno-samuraje z okrzykiem 'Banzai!'.

      W skrócie, zależy od graczy. Pseudo-realista może całą sesje pić wino (ale nie za wiele, aby się nie upić), a aktywiści w tym czasie spenetrują grób legendarnego barda i uciekną na karłowatym słoniu bojowym :)

      Usuń
    2. Czyli podobnie jak i u mnie :-)

      To jest właśnie częsty paradoks, że im więcej graczom da się swobody tym mniej wiedzą co zrobić z postaciami. Od lat się głowię czy jest jakieś jasne rozwiązanie tego problemu. Na razie jedyne co widzę to coś czego nie znoszę czyli manipulacja oraz oszukiwanie graczy.

      Usuń
    3. Może po prostu trzeba graczom 11 przykazań: http://lookrobot.co.uk/2013/06/20/11-ways-to-be-a-better-roleplayer/
      Z nacisiem na 1 i 2.

      Usuń
  2. Fajnie to opisałeś, Michale, dzięki! A co do pytania Bohomaza - nie sądzę, żeby Bishop poświęcał drużynę, gdyż - a to chyba Michałowi umknęło - bardzo go interesowała kwestia kontroli nad asteroidą, a tym samym nawiązanie kontaktu z Mistrzami Bazaru. Ale nie wszystko poszło tak, jak pójść powinno i chyba trzeba będzie wykorzystać plan B ;-)

    OdpowiedzUsuń