31 sierpnia 2014

RPGaDay #4


Ostatni wpis z okazji RPGaDay. Odpowiadam na pytania  #19, 21, 22, 24, 26, 28 & 29. Poprzednie notatki na temat RPGaDay znajdziecie tu, tu i tu Zwierzenia innych osób znajdziecie pod adresem #RPGaDay.

Ulubiona przygoda i Najfajniejsza karta postaci
Chociaż lubię korzystać z gotowych scenariuszy, to raczej nie wracam do rozegranych przygód i nie potrafię wskazać takiej, w którą każdy powinien zagrać. Zamiast o konkretnych przygodach wspomnę zatem o schemacie tworzenia przygód opartych na Apocalypse World Engine. AW posiada spore zaplecze zasad pomagających MG tworzyć przygody podatne na zmiany i wręcz zachęcające graczy do zachowań, które niektórzy nazwaliby psuciem scenariusza.

Karty postaci w AW zawierające wszystko co potrzebne jest do stworzenia postaci, odgrywania jej i rozwijania to też niebagatelna sprawa. Chociaż gram głównie w Dungeon World, oddaję należny honor jego matce Apocalypse World.

Ulubione RPG na licencji
Niespecjalnie jaram się grami w znanych i lubianych światach. Z jednej strony granie szarakami z trzeciego planu niezbyt mi odpowiada, z drugiej - masakrowanie oficjalnych historii pozostawia pewien niesmak. Z podobnych rozterek wyzwoliło mnie dopiero pojawienie się Doctora Who. W DW gracze wcielają się w Doktorów i ich kompanów (chociaż mogą też stworzyć trzecioplanowców), a wszystkie zakątki i czasy uniwersum stają przed nimi otworem. Wibbly wobbly timey wimey world does not give a damn! 
  

Najlepsze RPG z drugiej ręki
Większość podręczników, które posiadam to produkty z drugiej ręki, także te moje najulubieńsze. Postanowiłem zatem wrzucić tu coś bardziej egzotycznego. Cadillacs&Dinosaurs pobudza wyobraźnię samym tytułem - ksenozoiczne przygody, w których piękne maszyny śmigaja między wielkimi jaszczurami! Więcej takiej postapokalipsy proszę! Książka wręcz ocieka pulpowym klimatem, niestety całokształt psuje militarystyczna mechanika Twilighta. 



Najbardziej skomplikowane RPG w mojej kolekcji
Powiedzmy sobie wprost - czekam na konwersję Eclipse Phase na Fate.



Nastraszniejsza gra, w którą grałem
Żadna gra nie sprawi, że będziesz się bać. Jak słuszne zauważył Furiath w Klanarchii gracze muszą chcieć sie bać. Wiele w tym prawdy - długo Zew Cthulhu był dla mnie grą, w której potężnie uzbrojeni "dżentelmeni" zapuszczają się do bluźnierczych miejsc w poszukiwaniu egzotycznych stworzeń i okultystycznych suwenirów. Dopiero zainspirowani Skrótami do R'leyh schowaliśmy strzelby do szafy i przeżyliśmy pierwsze sesje grozy.




Najbardziej pamiętne spotkanie
Najfajniejsze spotkania są niespodziewane. Gdy tylko najdzie mnie ochota, sięgam po talię przygód z Magii i Miecza, która generuje bohaterom niespodziankę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz